Od zawsze podobały mi się tatuaże. Jak byłam mała, często kupowałam gumy do żucia z tatuażami lub gazety typu „Bravo”, bo tam zawsze było tego od groma i przyklejałam je, gdzie tylko się dało. Wiedziałam, że kiedyś ozdobię swoje ciało prawdziwymi dziarami. I stało się! Kilka dni temu zrobiłam sobie swój pierwszy tatuaż i chciałabym opisać Wam moje doświadczenia póki jestem jeszcze „na świeżo” i wszystko pamiętam.
Nad pierwszym tatuażem zastanawiałam się grubo ponad dwa lata. Chciałam, żeby było to coś czego na pewno nie będę żałować. I w sumie dobrze zrobiłam, bo chodziłabym teraz ze znakiem nieskończoności na nadgarstku. Chociaż przyznam, że wzór, który wybrałam był bardzo szybką decyzją, bo podjęłam ją dosłownie z dnia na dzień, to wiem, że była to bardzo dobra decyzja : ).
Szybka decyzja
Od jakiegoś czasu obserwowałam konto na Instagramie dziewczyny, która robi świetne tatuaże. Każdy jej projekt był totalnie w moim stylu i wiedziałam, że jeśli zdecyduję się na jakiś, to tylko u niej. Akurat tak się złożyło, że wieczorem wrzuciła swój autorski projekt na fanpage’a. Tak mi się spodobał, że następnego dnia rano napisałam do niej i umówiłyśmy się na następny tydzień.
Przez cały tydzień chodziłam jak nakręcona, bo nie mogłam się już doczekać, ale z drugiej strony trochę panikowałam, bo w sumie nie wiedziałam czego mam się spodziewać. Gdy w końcu nadszedł ten dzień, pojechałam do studia i oczywiście zgubiłam się szukając go (typowa ja). Po prawie dwudziestu minutach szukania znalazłam studio. Które oczywiście cały czas było na widoku, a ja dziwnym sposobem nie mogłam go znaleźć. Na miejscu tatuażystka wydrukowała wzór w kilku rozmiarach i przymierzyła je, abym mogła wybrać jaka wielkość odpowiada mi najbardziej.
Po przymierzeniu, Alina odbiła mi go na skórze i przystąpiła do dzieła. Największe zaskoczenie to oczywiście uczucie maszynki jeżdżącej po skórze. Można to trochę porównać do zadrapania przez kota. Nie powiem, żeby łaskotało, ale też nie było to nie do zniesienia. Zresztą przez cały ten czas rozmawiałam z tatuatorką, więc nawet nie zauważyłam, kiedy było już po wszystkim. Na koniec zostałam owinięta w folię jak parówka berlinka i poinstruowana jak opiekować się tatuażem. Od pierwszego tatuażu minęło zaledwie kilka dni, ale już wiem, że nie będzie to mój ostatni. Zanim jednak zrobię następny poczekam, aż ten kompletnie się zagoi.
A wy posiadacie tatuaże? Jakie jest wasze doświadczenie z tatuażami? A może dopiero marzysz o tatuażu? Chętnie poczytam o tym w komentarzach!
Zobacz inne wpisy:
Co to są kolorowanki dla dorosłych?
Jak poradzić sobie na studiach graficznych?